CzynDobro4Fun pisze:Jest to tylko skrajna głupota ze strony rowerzysty, który stwarza zagrożenie na które najbardziej jest narażony on sam.
Ale w jaki sposób rowerzysta stwarza zagrożenie jadąc prawidłowo i zgodnie z przepisami środkowym pasem ATW? Jeżdżę tamtędy od czasu do czasu rowerem i naprawdę nie uważam, aby to ja stwarzał wtedy w tym miejscu zagrożenie...
To jest naprawdę niesamowite. Niespełna stu kilowy rowerzysta, jadący z prędkością 20-25km/h w samym centrum miasta, stwarza zagrożenie, bo jedzie jezdnią.
Opowiedz to gdzieś poza rezerwatem Kraków, ludzie będą mieli niezły ubaw:)
CzynDobro4Fun pisze:Niestety ATW jest miejscem bardziej niebezpiecznym dla rowerzystów niż autostrady, na które swoja drogą nie mają wstępu.
I dlatego właśnie na ATW nie dochodzi do wypadków z udziałem rowerzystów, za to nagminne są, z winy kierowców, na przejazdach. Ale to ATW są skrajnie niebezpieczne:)
CzynDobro4Fun pisze:Ja naprawdę nie chce niczego rowerzystom zabraniać, tylko chciałbym zrozumieć tak skrajną lekkomyślność i głupotę.
No to już Ci tłumaczę. Po prostu organizacja ruchu na ATW i w okolicy wygląda tak, że w niektórych relacjach chcąc przejechać rowerem musisz jechać ATW. Chyba, że będziesz jechał zygzakiem i w efekcie kilkukrotnie dłuższą trasą.
CzynDobro4Fun pisze:Co do wymuszania pierwszeństwa przez kierowców, którzy nie przepuszczają rowerzystów na przejściach dla rowerów, to oczywiście są źli kierowcy, którzy nie ustąpią, nawet jak są do tego zobowiązani, ale rowerzystą się w d... poprzewracało, bo nie mogą zrozumieć, że kierowca też człowiek i może nie zauważyć, ale oczywiście nie, po co miałby zwalniać przed przejazdem, po co miałby się rozglądnąć, przecież jemu się należy,
No generalnie "należy im się", bo zgodnie z przepisami mają tam pierwszeństwo. A jeśli kierowca nie potrafi zauważyć rowerzysty jadącego po DDR z prędkością 15-20km/h, w skrajnych przypadkach 25km/h, to nie mając pewności, czy nic nie jedzie, ma obowiązek się przed takim przejazdem ZATRZYMAĆ. I bynajmniej nie jest to obowiązek rowerzysty, rowerzysta ma tam pierwszeństwo.
Takie pytanie, jeśli jedziesz autem, to zatrzymujesz się przed każdym skrzyżowaniem? Zatrzymujesz się mając zielone światło? Twierdzisz, że jeśli auto z podporządkowanej wjedzie Ci przed maskę, to również częściowo Twoja wina, bo jadąc główną drogą powinieneś się zatrzymać etc? Przecież na takiej zasadzie byłby sparaliżowany ruch w całym mieście.
Oczywiście, że kierowca może nie zauważyć rowerzysty. Ale to jest jego OBOWIĄZEK upewnić się, czy nie wymusza pierwszeństwa, jeśli zbliża się do przejazdu. I bynajmniej trudno mówić o tym, że kierowcy "nie zauważają", jeśli np. na Kotlarskiej pierwszeństwo wymusza 99% z nich. Rozumiem, że jak rower STOI tam przed PdR, to kierowca dojeżdżając do niego również go "nie zauważa", że się nie zatrzymuje? Większość w takim razie powinna mieć chyba zabrane PJ, skoro nie nie widzi takiej osoby...
CzynDobro4Fun pisze:jakoś piesi potrafią przejść przez przejście dla pieszych, a nie wpadają na nie z pełna prędkością, bo mi się należy.
To co piszesz o PdP jest bardzo ciekawe, w szczególności z racji tego, że w 2012 roku na PdP wypadkom uległo ponad 3000 (!) pieszych. Na oznakowanych, dobrze widocznych przejściach dla pieszych, gdzie mają bezwzględne pierwszeństwo(!). Ale oczywiście to zapewne częściowa wina pieszych, bo przecież nie powinni w ogóle wychodzić z domu na piechotę, bo kierowcy nie mają ochoty zwolnić i ustąpić im miejsca...
CzynDobro4Fun pisze:Podstawowa zasada w ruchu drogowym to zasada ograniczonego zaufania i każdy powinien ja znać i stosować, a nie "mam prawo, należy mi się, zdrowy rozsądek mogę zostawić w domu"
Oczywiście. Tylko nie rozumiem, dlaczego stosować ją mają Twoim zdaniem JEDYNIE rowerzyści? Jeśli mamy przykładowo PdR, gdzie rowerzysta ma pierwszeństwo, to Twoim zdaniem zasada ta funkcjonuje tak:
- z punktu widzenia rowerzysty: przejazd, powinienem zwolnić, ew. zatrzymać się, bo kierowca może mnie nie zauważyć;
- z punktu widzenia kierowcy samochodu: nie muszę się rozglądać, rower ma pierwszeństwo, ale powinien zwolnić albo się zatrzymać, bo przecież mogę go nie zauważyć;
Nie uważasz, że jest to chore?:)
Zastosujmy ta sama zasadę w ruchu ulicznym, gdzie mamy jedynie samochody, np. wyjazd ze Śląskiej na ATW:
- kierowca na ATW: skrzyżowanie, powinienem zwolnić, ew. zatrzymać się, bo ten wyjeżdżający ze Śląskiej może jechać na pełnym gazie i mnie nie zauważyć;
- kierowca wjeżdżający ze Ślaskiej: jadę, przecież ci na ATW powinni zwolnić albo się zatrzymać, przecież mogę ich nie zauważyć;